Przystępując po raz kolejny do akcji "Szkoła Pamięta", uczniowie klasy 2PE podczas godziny wychowawczej wykonali i zaprezentowali m.in. plakat "Miejsca pamięci poświęcone bohaterom w Szczecinie". Mając również w pamięci osoby z najbliższego otoczenia, które już odeszły, powstała także pełna ciepła i miłości praca pt.” MOJA PRABABCIA – SKARBNICA WIEDZY I DOŚWIADCZEŃ”.
MOJA PRABABCIA – SKARBNICA WIEDZY I DOŚWIADCZEŃ
Prababcia Helena urodziła się 17 czerwca 1908 roku w Bydgoszczy jako jedna z dziewięciorga rodzeństwa. Moja rodzina wie, że babcia pochodzi ze szlacheckiego rodu Szczepińskich, ale niestety większość pamiątek i cały majątek zaginęły po wojnach. Wiemy natomiast, że brat Prababci Heleny był złotnikiem i wykonał pierścień dla kardynała Stefana Wyszyńskiego. Babcia przeżyła I Wojnę Światową oraz zachorowała na panującą wówczas chorobę - hiszpankę. Skończyła niemiecką szkołę, dzięki czemu mówiła płynnie po niemiecku. Ta umiejętność nie raz uratowała jej życie. Babcia Helena wyszła za mąż za Józefa w październiku 1939 roku, a na początku wojny miała już malutkie dziecko. Dziadek Józef pochodził z Krakowa. W czasie II Wojny Światowej był saperem i brał czynny udział w bitwie pod Bzurą. W czasie, kiedy on był na froncie, w dom Prababci uderzyła bomba. Miała wówczas dwoje dzieci. Babcię z dziećmi Niemcy wywieźli w bydlęcym wagonie na południe. Musiała walczyć o jedzenie i picie dla rocznego oraz miesięcznego dziecka. Wspomniana wcześniej umiejętność języka niemieckiego pomogła jej w otrzymaniu pożywienia. Ostatecznie dotarli do Bochni. Dziadek próbował odnaleźć Babcię przez Czerwony Krzyż. Kiedy w końcu się odnaleźli mieszkali przez jakiś czas w Bochni, gdzie urodziła się moja Babcia Irenka. Jednak bombardowania dotarły do okolic Krakowa. Znowu zostali przewiezieni przez Niemców, tym razem do Więcborka. Podczas podróży urodził się brat mojej babci. Nie mieli nic, by dać mu do jedzenia. Jedyną rzeczą była prawdziwa, mocna kawa, przez którą niemowlę omal nie umarło. Kiedy dotarli do Więcborka wojna się skończyła, urodziło się ich piąte dziecko. Cała rodzina pracowała na gospodarstwie, które, nie mając nic, dostali w przydziale od państwa. W Więcborku mieszkali około 20 lat. Po tym czasie dziadek wyjechał do Szczecina, aby układać bruk na ulicach, m.in. na ulicy Wyszyńskiego. Dostał w Szczecinie mieszkanie w bloku, gdzie ostatecznie pradziadkowie się przeprowadzili. Moja babcia w tym czasie poznała dziadka, z którym wzięła ślub. Ojciec dziadka brał udział w bitwie pod Monte Cassino. Po 8 latach ich małżeństwa oraz po śmierci pierwszego syna urodziła się moja mama. Po roku przeprowadzili się do Szczecina, gdzie razem z pradziadkami zamieszkali w jednym mieszkaniu.
Po przebytej hiszpance Prababcia przez 50 lat chorowała na cukrzycę insulinową. Jednak powodem jej śmierci w wieku 82 lat był rak płuc spowodowany paleniem papierosów przez pradziadka.
Do końca swoich dni była elegancką i mądrą kobietą. Moja mama przez całe swoje dzieciństwo uważała swoją babcię za nieskończoną skarbnicę wiedzy i doświadczenia. Życie babci przypadło na I Wojnę Światową, ciężką chorobę, II Wojnę Światową w czasie najpiękniejszych młodych lat, a później na Komunizm. Mimo przykrych i ciężkich doświadczeń Prababcia przez cały czas była uśmiechnięta, kochana i odważna.
Kończąc biografię tej cudownej Kobiety chciałabym przytoczyć słowa, które stale powtarzała mojej mamie, odpowiadając na pytanie co najgorszego może spotkać człowieka:
„Joluś, najstraszniejszym co może przytrafić się człowiekowi są wojna i głód…”
~ Helena Oflus z domu Hrabina Szczepińska