Jak rozmawiać z dziećmi o koronawirusie?
Obserwujmy – siebie i nasze dzieci, w obszarze emocjonalnego radzenia sobie z zastaną rzeczywistością. Jak reaguje na tę sytuację nasze dziecko. Czy dopytuje? Czy unika rozmów? A może musi nas chronić i nie okazuje emocji. Ważne jest jak my się zachowujemy. Czy epidemia jest stale obecne w naszych rozmowach? Czy może unikamy tematu? Pomyślmy, jak nasza postawa wpływa na syna czy córkę.
Bądźmy gotowi do rozmowy – przygotujmy sobie zestaw 3-4 rzetelnych faktów, którymi możemy się podzielić z naszym dzieckiem. Bądźmy gotowi na konfrontację z fakenewsami. Postarajmy się w rozmowach zachować spokój. Jeżeli sami jesteśmy w dużym lęku i strachu, zastanówmy się, kto z naszego otoczenia mógłby taką rozmowę przeprowadzić. Może wujek ratownik, ciocia lekarka? Mówmy szczerze „nie wiem”, jeżeli nastolatek zapyta „ile to będzie trwało?”, „czy wszyscy zachorujemy?”. Takie pytania mogą pojawiać się często, a w nas wzbudzać złość. Warto jednak cieszyć się, że dzieci traktują nas jako ważne źródło informacji, mają do nas zaufanie. Być może czasem uda nam się ostudzić różne niepokoje, jednak na niektóre pytania nie znajdziemy odpowiedzi. Nikt z nas nie wie, ile będzie trwała ta sytuacja. I o swojej niewiedzy warto również szczerze mówić, bo szczerość buduje zaufanie.
Rozmawiajmy o tym, jak radzić sobie z lękiem – opowiedzmy dzieciom, co my robimy, żeby trudne myśli nie determinowały naszego samopoczucia (czytanie książek, ćwiczenia, oglądanie komedii, gry). Do tego wszystkiego możemy zaprosić nasze dzieci. Pytajmy, co im pomaga? Dopytujmy też, czego potrzebują w tej sytuacji. Zastanówmy się, co możemy wspólnie zrobić, aby zachować dobry nastrój. Ustalmy, że zgłaszamy kiedy potrzebujemy samotności, a kiedy towarzystwa innych. Szczerze rozmawiajmy o tym, że i my dorośli przeżywamy trudne emocje, ale znamy sposoby, aby sobie z nimi radzić. W tych rozmowach ważne jest zachęcanie do identyfikowania lęków– czasem to, co młody człowiek ma w głowie, rodzi dużo więcej lęku od tego, co dzieje się w rzeczywistości. Kiedy jednak lęk zostanie nazwany, oswojony i spotka się ze zrozumieniem, traci na swojej mocy.
Wskazujmy na czasowość pewnych ograniczeń czy rozwiązań – szczególnie dla nastolatków, obecna sytuacja może być bardzo trudna. Mogą mieć poczucie zamachu na ich podstawowe prawa i ograniczanie wolności. Rozmawiajmy z nimi o tym. Pokazujmy terminowość tych rozwiązań i to, czemu one mają służyć.
Bądźmy odpowiedzialni – ta sytuacja może być świetną lekcją empatii, wrażliwości i właśnie odpowiedzialności za wspólnotę: rodzinną, klasową czy sąsiedzką. Nasze zachowania przekładają się bezpośrednio na rozprzestrzenianie wirusa, a więc na życie i zdrowie innych ludzi. Nie oszukujmy, że wszystko będzie dobrze, ale też nie panikujmy. Nie ucinajmy rozmów i nie twórzmy tajemnic, bo to rodzi lęk.
Zadbajmy o potrzeby dzieci –nastolatkowie, podobnie jak dorośli, potrzebują rozmowy z bliskimi koleżankami czy kolegami. Zadbajmy o to i zachęcajmy do tego, by syn czy córka zadzwoniła do koleżanki z klasy i zapytała jak się czuje, co robi.
Uczmy się razem zdrowych nawyków- bądźmy wzorem do naśladowania. Nie mówmy, ale pokażmy, że przestrzegamy rzetelnie zaleceń opracowanych na czas epidemii. Zwracajmy uwagę i rozmawiajmy o tym, jak dbać o wypoczynek, odpowiedni sen i dobry nastrój.
Czego powinni unikać rodzice?
Słuchania własnych lęków. To nie są najlepsi doradcy. Zapewnie trudno zupełnie tego uniknąć, ale przynajmniej nie podejmujmy rozmów pod wpływem silnych emocji. One na ogół utrudniają nam dostęp do racjonalnego myślenia.
Utożsamiania własnych emocji z emocjami syna czy córki. Dzieci są odrębnymi istotami. Mogą się wprawdzie zachowywać dokładnie jak my, ale powód tego zachowania czy emocja, która za tym stoi, może być już zupełnie inna. Unikajmy mówienia „wiem, że się boisz”, bo być może, to właśnie my sami, odczuwamy teraz duże napięcie.
Zmuszania do opowiadania o tym, co czuje. To wprawdzie ważna dla nas wiedza, ale nie zawsze i nie dla każdego dostępna. Jeśli młody człowiek stawia opór – nie zmuszajmy. Przypominajmy, że jesteśmy na tę rozmowę gotowi, ale czekamy na jego sygnał. Możemy też dopytać, czy jest coś, co ułatwiłoby taką rozmowę.
Mówienia: „Wszystko będzie okey”, jeśli sami w to nie wierzymy.
Składania obietnic, których nie możemy dotrzymać.
Tekst zredagowała pedagog szkolna, Magdalena Turula –Mączka na podstawie materiału opracowanego przez dr Magdalenę Śniegulską, psychologa z Uniwersytetu SWPS.